Arkadiusz Kwapisz nie pełni już funkcji dyrektora Elektrowni Dolna Odra. Na razie nie wiadomo, kto obejmie to stanowisko na stałe, choć według niektórych doniesień obowiązki dyrektora ma tymczasowo przejąć jeden z pracowników zakładu.
Sprawa budzi ogromne emocje, ponieważ zmiana na kluczowym stanowisku następuje w momencie, gdy coraz częściej mówi się o wygaszaniu bloków węglowych i przyszłości całej elektrowni, a załoga zapowiada zbiorowy protest.
Arkadiusz Kwapisz był związany z Dolną Odrą od 1993 roku i przeszedł w niej niemal wszystkie szczeble kariery zawodowej, od obchodowego aż po dyrektora oddziału. Funkcję tę pełnił od maja 2024 roku. Jego rezygnacja – czy też odwołanie – następuje w atmosferze niepewności co do dalszych losów zakładu. Pracownicy komentują, że możliwe jest powołanie osoby z zewnątrz, która bez większych oporów będzie wprowadzać decyzje centrali dotyczące redukcji i stopniowego wygaszania jednostki. Wśród załogi rośnie poczucie, że są świadkami końca epoki i że brakuje realnego dialogu pomiędzy pracownikami a zarządem spółki.
Zmiana na stanowisku dyrektora to kolejne „trzęsienie ziemi” w Nowym Czarnowie. Elektrownia Dolna Odra w ostatnich tygodniach znalazła się w centrum uwagi lokalnych mediów i polityków, a związki zawodowe zapowiadały spór zbiorowy, jeśli zabraknie rozmów z rządem i władzami PGE. To, co wydarzyło się 4 września, tylko potęguje poczucie destabilizacji. Wciąż nie wiadomo, czy Arkadiusz Kwapisz odszedł z własnej woli, czy decyzja została wymuszona. Pewne jest natomiast, że sytuacja wokół Elektrowni Dolna Odra staje się coraz bardziej napięta i będzie miała znaczący wpływ na przyszłość energetyki w regionie.






