Wakacje w Polsce od lat pachną lasem, brzegiem jeziora i rozgrzanym piaskiem. Co roku tysiące osób wyrusza nad rzeki i jeziora w poszukiwaniu ochłody, spokoju i bliskości natury. Coraz częściej jednak zamiast widoku tafli wody wita ich płot, łańcuch albo tabliczka „Teren prywatny – zakaz wstępu”. Wtedy powraca pytanie, które w letnie miesiące rozgrzewa dyskusje równie mocno jak słońce plażę: czy można zagrodzić jezioro?
Jak wyjaśnia Magdalena Żmuda, Zastępczyni Prezesa Wód Polskich ds. Usług Wodnych, w drugim odcinku podcastu „Powody do rozmowy” opublikowanym na Spotify, prawo powszechnego korzystania z wód jest zapisane w ustawie Prawo Wodne i dotyczy wszystkich obywateli – niezależnie od tego, czy brzeg należy do prywatnego właściciela.
Każdy może pływać, spacerować, uprawiać turystykę czy sporty wodne, o ile nie łamie innych przepisów i nie narusza cudzej własności.
W przypadku wód niepodpiętrzonych (naturalnych jezior i rzek) ustawodawca wprowadził jasny zakaz grodzenia dostępu do brzegu na odcinku minimum 1,5 metra od linii brzegowej. Ma to zapewnić bezpieczeństwo – możliwość wyjścia z wody lub przejścia wzdłuż brzegu, także w sytuacjach awaryjnych.
Przy wodach podpiętrzonych (zbiornikach sztucznie uregulowanych) ten zakaz nie obowiązuje, choć – jak podkreślają eksperci – ograniczanie dostępu do brzegu bywa w takich miejscach społecznie kontrowersyjne.
Linia brzegowa – punkt sporny
W praktyce kluczowe jest ustalenie linii brzegowej, czyli granicy między gruntem pokrytym wodami a gruntem przyległym. Nie jest to proste, bo wyznacza się ją na podstawie średniego stanu wód z ostatnich 10 lat lub linii stałego porostu traw. Często konieczna jest analiza hydrologiczna i dokumentacja specjalistów. To właśnie od położenia tej granicy zależy, czy płot stoi legalnie. Może się okazać, że ogrodzenie sięga tafli wody i nie narusza przepisów – jeśli wody są podpiętrzone lub linia brzegowa znajduje się dalej, niż sądzimy.
Za grodzenie terenu w odległości mniejszej niż 1,5 m od linii brzegowej wód niepodpiętrzonych grozi mandat – nawet do 7500 zł – a w skrajnych przypadkach sprawa może trafić do sądu. Jeśli nielegalne ogrodzenie spowoduje szkodę (np. uniemożliwi wyjście z wody osobie w niebezpieczeństwie), właściciel może odpowiadać także cywilnie.
Wody Polskie deklarują, że w pierwszej kolejności starają się rozmawiać i wyjaśniać przepisy. Dopiero brak reakcji właściciela prowadzi do działań prawnych.
Co zrobić, gdy napotkamy płot?
Jeśli ogrodzenie wydaje się niezgodne z prawem:
-
zgłoś sprawę do Wód Polskich lub policji,
-
podaj dokładną lokalizację (najlepiej współrzędne GPS),
-
wskaż nazwę zbiornika i miejscowości,
-
opisz miejsce w odniesieniu do punktów orientacyjnych.
Tylko precyzyjne zgłoszenie umożliwia szybką interwencję. Należy pamiętać, że dostęp nie oznacza dowolności. Wolny pas 1,5 metra wzdłuż brzegu nie jest zaproszeniem do biwakowania czy rozpalania grilla. To przestrzeń do przejścia i zapewnienia bezpieczeństwa, a nie do długotrwałego korzystania z prywatnego gruntu.
Właściciele mają prawo reagować, gdy ktoś śmieci, hałasuje lub narusza ich prywatność – i mogą w takich sytuacjach wzywać policję.
Polska ma ponad 10 tysięcy jezior i tysiące kilometrów rzek, z których wiele otoczonych jest działkami prywatnymi. Każda sytuacja wymaga indywidualnej analizy – od rodzaju wód, przez przebieg granicy, po lokalne uwarunkowania.






