Kościół katolicki w Polsce jest właścicielem majątku szacowanego na ponad 494 mln zł, obejmującego grunty, kamienice, mieszkania i ośrodki wypoczynkowe. Mimo to, jak podaje Infor, od znacznej części tych nieruchomości nie płaci podatku od nieruchomości. Tymczasem zwykli obywatele muszą regulować daninę nawet za ogrodzenie posesji, jeśli jest ono związane z prowadzoną działalnością gospodarczą.
Podatek od nieruchomości w Polsce obejmuje grunty, budynki i budowle wykorzystywane w celach gospodarczych. Od stycznia 2025 r. przepisy doprecyzowały definicję takich obiektów, zaliczając do nich m.in. ogrodzenia, fundamenty pod maszyny czy instalacje techniczne. W efekcie przedsiębiorca zapłaci podatek nawet od płotu, podczas gdy instytucje kościelne korzystają z szerokich zwolnień.
Zgodnie z ustawą o stosunku Państwa do Kościoła katolickiego oraz przepisami gwarantującymi wolność sumienia i wyznania, kościelne osoby prawne są zwolnione z podatku od nieruchomości, o ile nieruchomości te nie są wykorzystywane do działalności gospodarczej. Podatek naliczany jest wyłącznie od tych części majątku, które służą np. wynajmowi, dzierżawie czy prowadzeniu sklepów z dewocjonaliami. W praktyce oznacza to, że znaczna część nieruchomości kościelnych pozostaje poza systemem opodatkowania.
Analiza danych z Elektronicznych Ksiąg Wieczystych, prowadzonych przez Ministerstwo Sprawiedliwości, wykazała, że w posiadaniu Kościoła znajduje się m.in. ponad 3,5 tys. ha gruntów ornych, łąk i nieużytków wycenionych na 240 mln zł, nieruchomości wypoczynkowe warte ponad 56 mln zł, mieszkania o wartości 23 mln zł oraz kamienice i budynki miejskie szacowane na 173 mln zł. Od większości z tego majątku Kościół nie odprowadza podatku od nieruchomości, w odróżnieniu od swoich wiernych, którzy nie mają takiego przywileju.






