W Polsce wciąż prawie 38 procent linii kolejowych pozostaje niezelektryfikowana, co oznacza ponad 7,8 tysiąca kilometrów tras pozbawionych trakcji. To duży problem dla mieszkańców mniejszych miejscowości, gdzie kolej mogłaby stanowić podstawowy środek transportu.
Brak pieniędzy w budżecie państwa sprawia jednak, że priorytetem są modernizacje głównych szlaków, a na liniach lokalnych wciąż kursują wysokoemisyjne lokomotywy spalinowe. Szczególnie znane odcinki, na których elektryfikacja nie jest dostępna, to między innymi Kolej Izerska prowadząca z Jeleniej Góry do Szklarskiej Poręby, linia Wałbrzych – Kłodzko czy popularna w sezonie turystycznym trasa Reda – Hel. Najwięcej takich niezelektryfikowanych torów znajduje się na Podlasiu, gdzie aż 71 procent sieci pozostaje bez trakcji, co przekłada się na ponad pięćset kilometrów szyn.
Choć dalsza elektryfikacja pozostaje jednym z celów polskiej kolei, coraz większą uwagę przyciągają alternatywne rozwiązania. Jednym z nich jest technologia wodorowa, która może okazać się prawdziwym przełomem dla całego sektora. Podpisana w Karpaczu umowa pomiędzy Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej a bydgoską PESĄ otwiera drogę do rozpoczęcia systematycznej produkcji lokomotyw napędzanych wodorem. Wsparcie ze środków Krajowego Planu Odbudowy pozwoli na zbudowanie fabryki, która w perspektywie kilkunastu lat osiągnie zdolność produkcji dziesięciu lokomotyw rocznie.
Wodór postrzegany jest dziś jako paliwo przyszłości. Jego spalanie nie generuje dwutlenku węgla, a jedynym produktem ubocznym jest para wodna. Daje to szansę nie tylko na ograniczenie emisji, ale także na budowanie przewagi konkurencyjnej na rynku technologii kolejowych, który dopiero się rozwija. Polska może więc dołączyć do grona państw stawiających na tę innowację, obok takich krajów jak Niemcy, Francja czy Austria.
Symbolicznym wydarzeniem stał się pierwszy rozkładowy przejazd lokomotywy wodorowej w Polsce, zrealizowany podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu we wrześniu 2025 roku. Testowe kursy prowadzone przez Koleje Dolnośląskie w górskim terenie pokazały, że technologia ta sprawdza się nawet w trudnych warunkach. Choć koszt budowy lokomotywy wodorowej jest obecnie o około jedną piątą wyższy niż w przypadku pojazdów o innym napędzie, rozwój produkcji może sprawić, że w dłuższej perspektywie będzie to rozwiązanie nie tylko ekologiczne, ale także opłacalne.
Kolej w Polsce przeżywa obecnie swój renesans. W 2024 roku przewiozła ponad 407 milionów pasażerów, co było najlepszym wynikiem od końca lat dziewięćdziesiątych. Statystycznie każdy obywatel odbył jedenaście podróży koleją, co potwierdza rosnące znaczenie tego środka transportu. Aby jednak utrzymać i rozwijać ten trend, niezbędne są nowoczesne i przyjazne środowisku rozwiązania. Lokomotywy wodorowe mogą stać się jednym z fundamentów tej zmiany, wspierając zarówno walkę z emisjami, jak i rozwój krajowego przemysłu.
Jeśli inwestycje w technologię wodorową będą kontynuowane, Polska ma szansę nie tylko zmniejszyć zależność od spalinowych jednostek, ale też wyznaczyć kierunek rozwoju kolei w regionie. Era diesla może powoli przechodzić do historii, a wraz z nią przybliża się wizja kolei cichej, czystej i zasilanej energią przyszłości.






