W ostatnich latach coraz wyraźniej obserwuje się zjawisko, które niepokoi zarówno pedagogów, psychologów, jak i rodziców – młode pokolenie zaczyna odrzucać tradycyjne ścieżki rozwoju edukacyjnego i zawodowego, wierząc, że przyszłość zapewni im aktywność w mediach społecznościowych. TikTok, Instagram czy YouTube nie są już jedynie platformami rozrywki, ale dla wielu nastolatków stały się obietnicą kariery, szybkich pieniędzy i natychmiastowej popularności. W tej wizji szkoła, egzaminy czy studia tracą na znaczeniu, ponieważ młodzi są przekonani, że sama umiejętność tworzenia treści wystarczy, by osiągnąć sukces.
Psychologowie podkreślają, że źródłem tego zjawiska jest nie tylko fascynacja technologią, ale również charakterystyczne dla okresu dorastania poczucie wyjątkowości. W psychologii rozwojowej istnieje pojęcie tzw. „mitycznego Ja” – nastolatek często wierzy, że jego historia potoczy się inaczej niż los większości ludzi. Stąd pojawia się przekonanie: „inni się nie przebili, ale mnie to się uda”. Zjawisko to jest wzmacniane przez algorytmy platform, które nagradzają szybkie, efektowne treści, dając złudzenie łatwej drogi do sławy.
W tle działa również mechanizm społecznego porównywania się. Nastolatki obserwują w sieci influencerów, którzy prezentują luksusowy styl życia, markowe ubrania, egzotyczne podróże i pozorną wolność od obowiązków. Problem w tym, że młodzi nie dostrzegają mechanizmów ukrytych – sponsorów, zespołów produkcyjnych, kontraktów reklamowych, a także ogromnej konkurencji. Według badań jedynie niewielki odsetek twórców internetowych osiąga realne zyski, a większość pozostaje w strefie symbolicznych lub wręcz zerowych dochodów.
Rezygnacja z edukacji i stawianie wszystkiego na jedną kartę w postaci kariery w sieci niesie poważne konsekwencje. Po pierwsze, ogranicza rozwój kompetencji poznawczych i społecznych, które są niezbędne niezależnie od wyboru ścieżki życiowej. Po drugie, wystawia młodych ludzi na ryzyko głębokiej frustracji, kiedy rzeczywistość nie spełni ich oczekiwań. Psychologowie coraz częściej mówią o syndromie „wypalonego influencera”, który dotyka nie tylko dorosłych twórców, ale także nastolatków – objawia się poczuciem pustki, spadkiem samooceny i trudnością w znalezieniu alternatywnej drogi życiowej.
Zjawisko to wskazuje również na kryzys autorytetów. Tradycyjne wzorce – nauczyciel, naukowiec, lekarz, inżynier – są zastępowane przez youtuberów i tiktokerów. W tym sensie media społecznościowe stały się konkurencją dla szkoły, oferując narrację atrakcyjniejszą, bardziej widowiskową i pozornie prostszą. Równocześnie system edukacji często nie nadąża za zmianami – szkoła bywa postrzegana jako przestrzeń anachroniczna, nieprzystająca do cyfrowej rzeczywistości, co dodatkowo wzmacnia bunt młodych wobec uczenia się.
Warto jednak zauważyć, że fascynacja mediami społecznościowymi nie musi być jednoznacznie negatywna. Umiejętność tworzenia treści, komunikowania się online czy budowania społeczności to kompetencje, które mogą być wykorzystane w wielu obszarach zawodowych. Problem pojawia się wtedy, gdy stają się one jedyną aspiracją, a jednocześnie zastępują tradycyjne formy zdobywania wiedzy i doświadczenia.
Rolą rodziców i nauczycieli staje się dziś nie tyle negowanie marzeń młodych ludzi, co raczej kształtowanie w nich realistycznego spojrzenia. Ważne jest pokazywanie, że popularność w sieci nie jest gwarancją sukcesu i że za kulisami błyskotliwych filmów kryje się ogrom pracy, rywalizacji i często niepewności finansowej. Niezbędne jest też wzmacnianie u młodych poczucia sprawczości w innych obszarach – w nauce, sporcie, wolontariacie – by nie uzależniali swojego poczucia własnej wartości wyłącznie od liczby polubień i wyświetleń.






