Wystartowała PKO BP Ekstraklasa, a wraz z nią nowy rozdział dla Pogoni Szczecin. Portowcy zainaugurowali sezon wyjazdowym meczem z Radomiakiem, który miał dać odpowiedź na kluczowe pytanie: jak drużyna zareagowała na niepowodzenia minionych miesięcy i czy jest gotowa, by walczyć o sukcesy, których oczekuje nowy prezes klubu, Alex Haditaghi?
Poprzedni sezon był dla Pogoni rozczarowaniem. Porażka w finale Pucharu Polski i brak awansu do europejskich pucharów były bolesnym ciosem dla kibiców i całego zespołu. Teraz szczecinianie wracają z nową energią, wzmocnionym składem i ambicją, by zrehabilitować się za wcześniejsze niepowodzenia. Pierwszym testem formy było starcie z Radomiakiem.
Pogoń zaczęła mocno, ale inicjatywę przejął Radomiak
Pierwsza połowa meczu w Radomiu rozpoczęła się obiecująco dla Pogoni Szczecin. Już w 5. minucie Portowcy mogli objąć prowadzenie po znakomitej akcji ofensywnej. Efthymis Koulouris zagrał przytomnie w pole karne do niepilnowanego Paula Mukairu, który miał przed sobą tylko bramkarza. Nigeryjczyk, a piłka zatrzymała się na słupku.
Goście dominowali przez pierwszy kwadrans – długo utrzymywali się przy piłce, grali wysoko i mieli kilka okazji bramkowych, ale zabrakło skuteczności. W 30. minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez Kamila Grosickiego, szansę miał Danijel Loncar. Jego strącenie głową pewnie złapał jednak czujny Filip Majchrowicz. I to była ostatnia w pierwszej części szansa dla Portowców. W 35. minucie. Akcję zapoczątkował Vasco Lopes, który utrzymał się przy piłce, a następnie podał do Bruno Jordao. Portugalczyk dostrzegł Capita i zagrał mu na wolne pole. Strzał zawodnika gospodarzy odbił się jeszcze od Danijela Loncara, czym kompletnie zmylił Valentina Cojocaru – piłka przelobowała rumuńskiego bramkarza i wpadła do siatki. 1:0 dla Radomiaka.
W końcówce pierwszej połowy gospodarze kontynuowali ofensywę. W 43. minucie Jan Grzesik podał przed pole karne, a Vasco Lopes huknął z dystansu, lecz piłka przeleciała ponad poprzeczką.
Do przerwy Pogoń przegrywała 0:1.
Grad goli i bolesna lekcja dla Pogoni
Drugą połowę Pogoń rozpoczęła z energią i wysokim pressingiem, próbując odrobić straty, ale ich zapał szybko został brutalnie ugaszony. Już w 48. minucie gospodarze podwyższyli prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w pole karne wbiegł niepilnowany Jeremy Blasco, który uderzeniem głową pokonał Valentina Cojocaru. Piłka po drodze odbiła się jeszcze od Leonardo Borgesa, myląc bramkarza – 2:0 dla Radomiaka.
Szczecinianie jednak nie zamierzali się poddawać. W 56. minucie błysnęli doświadczeniem – Kamil Grosicki popisał się świetną asystą, a najlepszy strzelec Portowców z ubiegłego sezonu, Efthymis Koulouris, skutecznie sfinalizował akcję, zmniejszając stratę do 2:1.
Nadzieje Pogoni na powrót do gry nie trwały jednak długo. Już trzy minuty później, w 59. minucie, Jan Grzesik podwyższył wynik na 3:1 po fantastycznym podaniu od Roberto Alvesa. Obrońca gospodarzy uderzył technicznie lewą nogą, posyłając piłkę za plecy Cojocaru w stylu, który ucieszyłby nawet najbardziej wybrednych kibiców.
Portowcy jeszcze próbowali gonić wynik. W 73. minucie Koulouris ponownie trafił do siatki po dośrodkowaniu Leonardo Koutrisa, ale radość trwała krótko – gol został anulowany po analizie VAR z powodu minimalnego spalonego napastnika Pogoni.
Tymczasem Radomiak wciąż był głodny bramek. W 82. minucie na listę strzelców wpisał się Maurides, który głową wykończył dośrodkowanie Zie Ouattary. Obaj piłkarze dopiero co pojawili się na murawie jako zmiennicy, a ich akcja ustaliła wynik na 4:1.
To jednak nie był koniec. W 89. minucie Radomiak dobił Pogoń piątą bramką. Kapitalna wymiana podań zakończyła się precyzyjnym uderzeniem Jana Grzesika po asyście Rafała Wolskiego. Grzesik zdobył tym samym drugiego gola w meczu, a wynik 5:1 to dla Pogoni druzgocący początek sezonu.
Po meczu pełnym emocji i bramek trudno o pozytywy dla szczecinian. Radomiak był bezlitosny, skuteczny i konsekwentny. Portowcy muszą szybko wyciągnąć wnioski – bo sezon dopiero się zaczął, ale pierwsze ostrzeżenie już dostali.






