Wczorajszy wieczór na stadionie przy ulicy Twardowskiego był wyjątkowy! Pogoń Szczecin miała okazję zmierzyć się z Cracovią Kraków. Pasy od pierwszych minut dominowały w spotkaniu i już po jedenastu minutach wywalczyły sobie dwubramkowe prowadzenie, jednak to gospodarze osiągnęli zwycięstwo. Mecz zakończył się wynikiem 5:2, tworząc niesamowite widowisko przy ulicy Twardowskiego.
W piątek ruszyła 25. kolejka PKO BP Ekstraklasa. Tego dnia mogliśmy obejrzeć starcie Portowców przeciwko drużynie z Krakowa, które miało kluczowe znaczenie dla układu w czołówce ligowej. Piłkarze od samego początku dostarczyli masę emocji kibicom.
Już w 4. minucie meczu goście dostali szansę, by uzyskać przewagę nad swoimi rywalami. Sędzia Bartosz Frankowski podyktował jedenastkę za podstawioną nogę Leo Borgesa w polu karnym, co Cracovia wykorzystała, strzelając gola na 0:1. Niedługo potem, bo w 11. minucie, Benjamin Källman znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Pogoni i dołożył drugą bramkę dla Pasów.
Już wtedy mogło się zdawać, że nie był to dzień Portowców. Dodatkowe zamieszki na trybunach w końcówce pierwszej połowy spowodowały gęstą atmosferę nie tylko wśród kibiców, ale i piłkarzy, a sam Kamil Grosicki próbował załagodzić sytuację i uspokoić widownię. Arbiter spotkania postanowił zrobić krótką przerwę na czas interwencji policji.
Emocje nasiliły się, gdy w doliczonych minutach gry Pogoń zaczęła naciskać na rywali i kreować sytuacje w polu karnym. Piłka trafiła do pomocnika granatowo-bordowych – Fredrika Ulvestada, a ten wpakował ją prosto do siatki i zmienił wynik na 1:2! To nie był koniec pierwszej połowy meczu. Portowcy jeszcze zdołali wyrównać po samobójczej główce Otara Kakabadze! Piłkarze zeszli z murawy przy wyniku 2:2.
W porównaniu do pierwszej połowy spotkania, druga wyglądała całkowicie inaczej. Już od pierwszych minut zespół gospodarzy zwiększył intensywność oraz dynamikę swojej gry. Drużyna z Krakowa nie mogła się odnaleźć, szczególnie gdy w 63. minucie byli zmuszeni do grania w dziesiątkę po czerwonej kartce, którą otrzymał Mick van Buren za faul na Leo Koutrisie.
Osłabienie rywali pozytywnie wpłynęło na granatowo-bordowych i można było dostrzec, że czuli się oni bardzo swobodnie na boisku. Co więcej, w 82. minucie wywalczyli i wykorzystali rzut karny zdobyty przez Koulourisa, tym samym zdobywając przewagę i zmieniając wynik na 3:2!
Na tym nie zaprzestały błędy w defensywie Cracovii. Po trzech minutach od uzyskanej bramki, kapitan Portowców odbił piłkę w stronę pola karnego i reakcja Krakowian na to była szybka, lecz ich działania… nieskuteczne. W 85. minucie Virgil Ghita przypadkowo trafił piłką do swojej bramki, a Pogoń mogła się tylko cieszyć z wyniku 4:2!
W ostatnich minutach meczu Portowcy zagwarantowali sobie zwycięstwo domowe, gdy po jednej z ostatnich akcji ofensywnych Fredrik Ulvestad znalazł się w dogodnej sytuacji i skompletował dublet! Tym samym ustalił wynik spotkania na 5:2.
Po spotkaniu na Twardowskiego szkoleniowiec Pogoni dziękował swoim zawodnikom:
– Chciałbym bardzo mocno podziękować mojemu zespołowi. To, co dzisiaj zrobiliśmy, to coś fenomenalnego. Odwrócić mecz w taki sposób potrafią nieliczne zespoły. Cracovia zaskoczyła nas trochę taktyką. Po drobnych zmianach nasza adaptacja była fenomenalna i to spotkanie zdominowaliśmy – stwierdził Robert Kolendowicz.
Nie zapomniał przy tym o kibicach Pogoni:
– To było dla nas bardzo ważne spotkanie. Z dwóch względów. Raz ze względu na tabelę, a druga wartość tego meczu jest wszystkim znana. Chcieliśmy to wygrać dla naszych kibiców. Zawsze z nami byli, niezależnie od tego, jakie wyniki notowaliśmy. Dlatego chciałbym im zadedykować to zwycięstwo. Dzisiaj Szczecin jest radosny i oby ta radość trwała jak najdłużej.
Kolejny mecz Pogoni Szczecin w ramach PKO BP Ekstraklasa odbędzie się 28 marca o godzinie 20:30. Szczecinianie zmierzą się z Legią Warszawą w meczu wyjazdowym.






