Od sierpnia 2025 roku właściciele mieszkań w blokach muszą liczyć się z niezapowiedzianymi kontrolami. Powiatowe Inspektoraty Nadzoru Budowlanego ruszyły z ogólnopolską akcją, która ma na celu wyeliminowanie samowolnych przeróbek w budynkach wielorodzinnych. Kontrole odbywają się bez wcześniejszych zapowiedzi, a inspektorzy mają pełne prawo wejścia do lokalu – także w dzień wolny, wieczorem czy wcześnie rano, jeśli podejrzewają naruszenie przepisów prawa budowlanego. A konsekwencje takich naruszeń mogą być bardzo poważne – od decyzji o rozbiórce po kary sięgające nawet 1 080 000 zł.
Inspektorzy wchodzą do mieszkań, jeśli mają uzasadnione podejrzenie, że doszło do nielegalnych zmian w układzie ścian, instalacjach wodnych, elektrycznych, gazowych czy wentylacyjnych. Na celowniku są szczególnie ingerencje w elementy wspólne budynku: ściany nośne, piony, stropy. Chodzi nie tylko o zachowanie porządku prawnego, ale przede wszystkim o kwestie bezpieczeństwa – wiele z takich przeróbek grozi bowiem naruszeniem stabilności konstrukcji całego obiektu.
Wielu właścicieli mieszkań nie zdaje sobie sprawy, że nawet pozornie drobne zmiany – jak przesunięcie ścianki działowej, wymiana instalacji czy montaż klimatyzatora – wymagają formalnego zgłoszenia, a niekiedy pozwolenia na budowę. Ich brak to samowola budowlana, która według obowiązujących przepisów podlega karze. Ta zaczyna się od 15 000 zł, ale jeśli prace naruszają przepisy przeciwpożarowe, ingerują w konstrukcję lub zagrażają sąsiadom, może wzrosnąć do ponad miliona złotych.
Podczas kontroli inspektorzy mają prawo żądać kompletu dokumentów. Właściciel musi być w stanie przedstawić projekty, pozwolenia, zgłoszenia, opinie techniczne, a nawet faktury. Brak jednego z tych dokumentów może zostać potraktowany jako działanie w złej wierze. W najgorszym przypadku właściciel zostanie zobowiązany do rozbiórki wykonanych zmian i przywrócenia stanu pierwotnego – oczywiście na własny koszt. Możliwa jest też legalizacja wykonanych prac, ale to droga procedura – wymagająca zatrudnienia architekta, rzeczoznawcy i wniesienia opłaty legalizacyjnej sięgającej kilku tysięcy złotych.
Do wielu kontroli dochodzi po donosach sąsiedzkich. Hałasy, przeciągające się remonty, zmiany zauważalne z zewnątrz – wszystko to może zwrócić uwagę wspólnoty mieszkaniowej, zarządcy lub mieszkańców. Nadzór budowlany potwierdza, że wpływają do niego setki anonimowych zgłoszeń. Czasem wystarczy podejrzenie ingerencji w ścianę nośną, by inspektor pojawił się w mieszkaniu z decyzją o natychmiastowym wstrzymaniu prac. Zgodnie z przepisami, nie musi czekać na zaproszenie – w razie zagrożenia ma prawo wejść do lokalu i wydać stosowne postanowienia bez zbędnej zwłoki.
Warto pamiętać, że odpowiedzialność za nielegalne przeróbki ponosi aktualny właściciel mieszkania – nawet jeśli prace wykonał poprzedni. Argument „to było zrobione przed moim zakupem” nie chroni przed karą. Dlatego kupując lokal po remoncie, należy domagać się dokumentacji potwierdzającej zgodność prac z przepisami i projektem budowlanym. Szczególnie należy uważać na nietypowy układ pomieszczeń, przerobione instalacje czy brak zgodności z księgą wieczystą.






