Do Ministerstwa Zdrowia trafiła nietypowa petycja, w której autor postuluje… zakaz sprzedaży alkoholu i papierosów osobom po 60. roku życia. Jakby tego było mało, projekt przewiduje również zakaz palenia i picia w obecności seniorów. Pomysł, który dla wielu brzmi jak ponury żart, błyskawicznie wywołał falę krytyki.
Resort zdrowia uspokaja: żadne rozwiązania tego typu nie są planowane. Mimo to sama idea wzbudziła ogromne emocje, bo trudno sobie wyobrazić 61-latka proszącego ekspedientkę o sprawdzenie, czy „jeszcze może” kupić butelkę wina lub piwa.
Anonimowy autor petycji argumentuje, że alkohol i nikotyna są czynnikami ryzyka chorób cywilizacyjnych, a więc państwo powinno chronić osoby starsze przed ich „zgubnym wpływem”. Efekt? Seniorzy w sklepach mieliby być traktowani tak jak młodzież, która musi udowadniać, że nie jest zbyt młoda na alkohol. Z tym że w tym przypadku trzeba by było udowadniać… że nie jest się zbyt starym.
Ministerstwo Zdrowia szybko odcięło się od pomysłu, tłumacząc, że zakazów dotyczących seniorów w ogóle nie rozważa. Jednocześnie urzędnicy przypominają, że zdrowy styl życia jest wskazany w każdym wieku i rekomendują ograniczenie używek. To jednak zupełnie co innego niż odbieranie prawa wyboru dorosłym obywatelom.
Pomysł, choć kuriozalny, wpisuje się w szerszą dyskusję o tym, gdzie kończy się troska państwa, a zaczyna ingerencja w prywatne życie. Bo czy naprawdę trzeba bronić seniorów przed lampką wina na imieninach albo papierosem na tarasie? Krytycy petycji zwracają uwagę, że to raczej przykład sztucznej nadopiekuńczości, która prowadzi donikąd.






