1 sierpnia, podczas obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, w Pyrzycach nie zawyły syreny alarmowe. O awarii poinformował Urząd Miasta. Tego dnia pamięć bohaterów uczczono dzięki strażakom, którzy ręcznie uruchomili sygnały dźwiękowe w swoich pojazdach bojowych. Sytuacja jednak rodzi pytania o skuteczność systemu ostrzegania w przypadku prawdziwego zagrożenia.
Podczas konferencji prasowej pytaliśmy o to wojewodę Adama Rudawskiego. Co się stanie, jeśli w razie realnego zagrożenia system alarmowy w Pyrzycach znów nie zadziała? Taka sytuacja może się zdarzyć równie dobrze w Gryfinie, Nowogardzie czy Maszewie.
Wojewoda Zachodniopomorski, Adam Rudawski tłumaczy, że mieszkańcy nie zostaną pozostawieni sami sobie:
– Po pierwsze mamy zawsze systemy rezerwowe. Jeżeli gmina czy powiat nie potrafią uruchomić syren, dysponujemy zapasowymi rozwiązaniami. Sterujemy wówczas bezpośrednio z biura wojewody. Właśnie dzisiaj testowaliśmy łączność kryzysową i systemy uruchamiania alarmów.
Rudawski podkreślił, że przygotowywane są także dodatkowe formy informowania:
– System powiadamiania jest wielowarstwowy. Mamy łączność cyfrową, analogową, telefoniczną, a w ostateczności także kurierów, którzy będą jeździć i ostrzegać mieszkańców. Można być spokojnym – ten system jest uzbrojony podwójnie.






